Ostatnio podeszła do mnie nauczycielka i powiedziała, że mam bardzo dużo godzin nieusprawiedliwionych... Wiem, kurwa ! Po pierwsze - nie bardzo dużo, bo niektóre to nie wagary, ale choroba itp...
Poza tym mama i tak mi ich nie usprawiedliwia... nie widze w tym sensu... I tak nie bede mieć wzorowego zachowania więc wisi mi to... A poza tym wydaje mi się, że ostatnio mam większe problemy niż ta szkoła... Np. rodzina. Ale mniejsza z tym... Po drugie - szkoła to nie więzienie więc niech zostawią mnie w spokoju.
Ostatnio zaczytałam się w książkach... To główny powód dla którego nie pisałam. Wypożyczam książki, ale takie w których widzę jakiś sens. Głównie takie, które opisują problemy z rodziną, akceptacją i innymi ludźmi.
To w książkach szukam odpowiedzi na pytania, które mnie dręczą. Bo na nikogo innego nie moge liczyć.
Pamiętam jak marzyłam o szkole muzycznej... Co prawda chciałam chodzić na fortepian, ale na gitarze też gram. Wczoraj nadarzyła się okazja... Zapisy do PSM... I co ? Jajco... nie poszłam.
Czemu ? Chyba znasz odpowiedź... STRACH...
Jest coraz gorzej... Nie wychodze... Często myślę o samobójstwie... Każdy zły dzień mnie do niego przybliża... Ale zawsze myśle o ''rodzinie''... Pfff... o rodzinie ? O mamie... Tylko o niej, bo tylko ona by się naprawdę przejęła...
Często tak jest, że spędzam popołudnie na płaczu... To jest sytuacja bez wyjścia... NIGDY DO NIEJ NIE DOPROWADŹ ! Błagam... nie popełniaj mojego błędu...
Pragnę też rozwiać wszelkie wątpliwości o psychologu... NIE POMAGA ! Nic nie zrobi... Wysłucha i nic... Nie pomaga w problemie... Zajmuje się jakimiś pierdołami, a nie umie pomóc w problemie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj :)